Przy okazji próby teatru w kamieńcu ząbkowickim rozliczyłem się z biblioteką oddałem Twardocha (Chołod)
i oddałem "Święty Wrocław " Orbitowskiego (tego nawet nie zacząłem czytać)
zaległości w grach i książkach wypożyczonych w Nysie i Wrocławiu (gra planszowa) skłoniły mnie do odciążenia się w tej jednej najmniejszej bibliotece.
Oddałem najpierw z tej serii Neila Gaimana (nie ruszywszy opowiadań kierowany niesmakiem po ostatnich doniesieniach co do ekscesów tegoż smutnego typa).
powieść Twardocha jak zwykle zacna (najmniej podchodziły mi chyba jego opowiadania bo każde miało inny poziom z "Ballady o pewnej panience") ale jest to też mimo wszystko trochę fantastyka arktyczna a trochę brutalne ekstremum - na dłuższy czas pewno odpuszczę go sobie no może poza tym jednym mocnym dziełem :
Wojewódzką bibliotekę na rynku Wrocławia pokochałem będąc tam niecałe 30 minut - mają regał papierowych rpgów, komiksy i planszówki (pożyczyłem dawno poszukiwana grę Odmęty Grozy ) .