Poprzedni post o "lean scouting" nie wyczerpał pełni tematów wspólnych dla skautingu i Lean Enterprise. Wróćmy więc do tematu, i spójrzmy co jeszcze możemy się dowiedzieć łącząc tak różne obszary.
Ciągaj, brachu, ciąg!
Kwestia dopasowania produktu do rynku i jego ewaluacji jest rzeczą zajmującą wiele tęgich głów, i na nim skupia się rozdział piąty Lean Enterprise. Trafiamy na pojęcia rachunkowości innowacji, przykłady wskaźników wzrostu i inne biurokratyczne rzeczy. Pozornie nic bardzo potrzebnego harcerzom, którzy, spędzając czas na łonie natury, chcą się dobrze bawić i rozwijać. Cały jednak ten wstęp prowadzi do bardzo ważnej uwagi:
Naszym celem powinno być stworzenie systemu ciągnionego dla klientów, którzy są zainteresowani naszym produktem, usługą lub narzędziami, a nie pchanego, w którym sprzedajemy odbiorcom gotowe, obowiązkowe, z góry zaplanowane rozwiązanie bądź wymuszamy na nich stosowanie go.
Czytając to zdanie, od razu coś kliknęło. Nie dziwota - przecież każdy kurs instruktorski uderza w te same nuty podczas zajęć z harcerskiego systemu wychowawczego! Działamy w sposób opisany powyżej - a jest definiowane jako indywidualność oraz dobrowolność, dwie z cech metody harcerskiej.
Harcerstwo nie ma jednej, unikalnej odpowiedzi na każdy problem wychowawczy, nie "sprzedaje" jednego produktu, niezmiennej usługi. Każda z osób jest sobą, jest unikalna - przez co też w swój własny sposób się rozwija, a w tym indywidualnym procesie pomagają jej instruktorzy i inni harcerze. Tak, pewne rzeczy są wspólne, jednak nie jest to równanie do linijki - istotą harcerstwa jest kształtowanie jednostki. Ustandaryzowane narzędzia (zwane instrumentami metodycznymi - czyli sprawności, stopnie itd.) określają ducha, ogólne wymagania - lecz sposób ich realizacji zależy już od każdej osoby z osobna. Co więcej, sprawności (czyli ustandaryzowane opisy praktycznych umiejętności) są tylko paletą, z której każdy może wybierać, decydując w jakim kierunku chciałby lub chciałaby się rozwijać.
Równie ważnym aspektem jest dobrowolność - nikt w harcerstwie nie przymusza nikogo do wstąpienia w szeregi. Nie powinni robić tego nawet rodzice (choć wiadomo że ich wsparcie jest niezwykle istotne. Decyzja o wstąpieniu w szeregi harcerzy ma być dla 7-, 10- czy 16-latka decyzją własną, w której przyjmuje samemu zasady harcerstwa. A będąc już w drużynie, ma dalej możliwość dobrowolnego wyboru co z przedstawionej palety wybiera, by malować obraz swojego rozwoju.
Korpo-mierniki, wydajność szyszek i przeciążenie choinkowe
Zdarzyło mi się spotkać w harcerstwie podejście, że to mierniki są najważniejsze. Ba, niektórzy uważają że sam jestem przedstawicielem tego nurtu (niespodzianka - nie jestem! a przynajmniej nie do pewnego stopnia, ale o tym za chwilkę). Jak to się przedstawia w praktyce? W dużym skrócie, między innymi w choinkach.
Choinką jest harcerz lub harcerka, obwieszona jak bożonarodzeniowe drzewko. Z każdej strony munduru jest coś kolorowego, we wszystkich możliwych miejscach coś wisi, dynda, huśta się. Schludne i konkretne zasady regulaminu mundurowego mają wtedy miejsce jedynie w dokumencie, ale nie w praktyce. Jak się okazuje, zimna noc w namiocie w środku lasu nie zmniejsza chęci imponowania innym. Na poziomie drużyn ten sam nurt też przedstawia się w ilości - idziemy w numerki, więc czym więcej osób przyszło, czym więcej rozkazów wydanych, czym więcej udziału w wydarzeniach. Rozwój? Rozdajmy wszystkim uczestnikom zbiórki po sprawności, nie ma znaczenia czy naprawdę się nauczyli tego co dana sprawność prezentuje. Wyżej też się to zdarza - poprzez utrzymywanie na papierze jednostek już nie działających, przez ciągłą organizację wydarzeń masowych, przez wielostronicowe sprawozdania rozmywające faktyczne sukcesy propagandą. Pamiętajmy jednak, że te powyższe negatywy to jedynie przykład pewnego nurtu, nie marginalnego, ale jednocześnie nie dominującego w harcerstwie. Rzecz wymagająca dalszej pracy.
Jak jednak powinno to wyglądać? Pewne informacje są przecież przydatne, ba - czasem konieczne, by móc efektywnie zarządzać organizacją (a w przypadku dwóch największych organizacji harcerskich mówimy o strukturach zrzeszających dziesiątki tysięcy członków). Zacznijmy więc od dołu - wróćmy do drużyny. Poniższy cytat (podkreślona treść) może nam w tym pomóc:
Nic odkrywczego, lecz warte przypominania - celem nie są wskaźniki, a potrzeby klientów! Więc myśląc o drużynie, zrzeszającej kilkanaście do 30 młodych osób, kadra drużyny (jako dostawca usługi wychowawczej) powinna skupiać się na tym by dać członkom drużyny to czego oni potrzebują (nawet nie to czego oczekują, ale faktycznie potrzebują!) i jednocześnie wprawić ich w zachwyt. Pokazać im piękno natury - zabrać na wschód słońca. Znaleźć prawdziwe przyjaźnie - gdy w trudnej sytuacji członkowie zastępu pomogą sobie wzajemnie wyjść z zaspy. Pozwolić uwierzyć w siebie i swoje umiejętności - gdy namiot który postawiła grupa nastolatków zapewnia im schronienie podczas burzy, pokazując że przyłożyli się do swojej roboty.
Pamiętam jeden z biwaków dla przyszłych zastępowych. Żadna wielka dzicz, pole namiotowe niedaleko wsi. Pogoda była dość markotna, sporo padało. Chciałoby się siedzieć w namiocie i grać w jakieś gry lub śpiewać, jednak przecież obiad nie zrobi się sam. Jednak gdy po plus minus dwóch i pół godziny pracy w deszczu czwórka chłopców (jakoś jedenaście do trzynaście lat) z męskiego zastępu podała wszystkim świetny rosół z kluskami lanymi, widać było w ich oczach dumę. Ich mamy zwykle nie dopuszczały ich do gotowania. Deszcz padał, utrudniając utrzymanie ognia. Jednak im się udało - pokonali wszystkie przeciwności. Ich potrzeby - potrzeba docenienia, potrzeba wykazania się - zostały zrealizowane. Zostali wprawieni w zachwyt - nie przez rosół, ale przez to że MOGĄ. To jest wygrana wychowawcy.
Czy jednak w takim razie należałoby wyrzucić wszystkie mierniki? Sądzę że nie. Chcąc dobrze zarządzać organizacjami na taką skalę, potrzebujemy pewnych danych ilościowych - nie jesteśmy w stanie na bieżąco czy każdy z 8 tysięcy członków na terenie mojego województwa wpada w zachwyt na każdej zbiórce. Jednak umiejętnie zdefiniowane mierniki które chcielibyśmy badać mogą stanowić wartościowy wkład w dyskusję na wyższych szczeblach, równolegle z danymi jakościowymi (np. zebranymi opiniami czy wnioskami z rozmów). Należy jedynie pamiętać, że klient (harcerz) i jego potrzeby powinny być na pierwszym miejscu.
Podobne do mojego podejście do wskaźników pojawia się w kolejnym rozdziale Lean Enterprise:
Jeżeli ludzie są karani za niezdolność do osiągania celów lub odpowiedniego poziomu wskaźników, zaczynają manipulować swoimi zadaniami i informacjami tak, aby wyglądało na to że z powodzeniem wykonują powierzoną im pracę. Jak wskazuje doświadczenie FutureSmart, posługiwanie się dobrymi wskaźnikami w czasie rzeczywistym jest lepszym sposobem na zorientowanie się, co się właściwie dzieje, niż poleganie na scrumach, scrumach scrumów bądź zebraniach raportowych w biurze projektów.
Jest to bardzo pokrzepiająca myśl - pytanie jednak, jak wskaźniki w czasie rzeczywistym wdrożyć w organizacji opartej prawie wyłącznie na wolontariacie i szyszkach...
Złoto leży w strumieniu
W około połowie książki trafiłem w końcu na zdanie, które w mojej ocenie powinno znaleźć się na początku.
[Lean] można streścić w pięciu zasadach: dokładnie określ wartość według konkretnych produktów, zidentyfikuj strumień wartości każdego produktu, spraw by wartość przepływała bez przerwy, pozwól klientowi wyciągnąć wartość od producenta oraz dąż do perfekcji.
Czy mamy w harcerstwie określone produkty (prócz wychowania, które jest ogólną usługą)? Oczywiście! Potrzebuje Pan rozwoju wszechstronnego? Proszę, tutaj są stopnie. Chciałaby Pani umiejętność? Oczywiście, można sobie wybrać sprawność z szerokiej palety dostępnych opcji i stopni trudności. Umiejętności społeczne? Oczywiście, realizujemy przecież tropy i inne różne formy pracy grupowej. Chcemy wychowywać? Ah tak, tutaj mamy stopnie instruktorskie. Wszystko opisane, wypracowane wspólnie przez organizację na przestrzeni lat.
Strumień wartości także występuje. Od tego mamy opis zdobywania poszczególnych elementów, w tym próby (na stopnie i sprawności). Kolejne kroki są przecież określone: rozmowa z drużynowym lub przybocznym i wyrażenie chęci zdobywania, formalne otwarcie próby (jeżeli potrzebne), praca własna, weryfikacja w trakcie (w przypadku prób na stopnie i stopnie instruktorskie), podsumowanie, oficjalne przyznanie.
Jak sprawić by wartość stale przepływała? Tutaj temat robi się ciekawszy. Jak dopilnować, by jedna osoba nie nudziła się na przestrzeni 10 lat, by stale miała dla siebie wyzwania, by coś się działo? Tutaj rytm powinny wyznaczać przede wszystkim stopnie, które w pewien sposób opisują poziomy dojrzałości życiowej. Na przestrzeni 3-4 lat działania w danej grupie wiekowej dany harcerz czy harcerka powinni zdobyć dwa kolejne stopnie, co przy czasie trwania próby około roku daje jeszcze spory margines błędu w przypadku powinięcia się nogi - lub czas "czekania", w którym dana osoba nie pracuje bezpośrednio na kolejny stopień. Jak to wypełnić? Rozwój przecież nie jest chwilowy, nie powinien dziać się od czasu do czasu. I to jest ważna uwaga - choć nie jest on mierzony w jeden sposób (stopnie), rozwój może być weryfikowany przez inne, "mniejsze" instrumenty metodyczne. Jednocześnie młodzieńcza energia i dynamizm charakteru sprawia że zawsze będzie mogło pojawić się coś więcej, coś nowego, coś interesującego - chociażby pomysł, by sprawdzić się w rzeczach których nie robiło się wcześniej. Umiejętne wykorzystanie działania drużyny i zastępu sprawi, że strumień wartości, czyli rozwój naszego podopiecznego, będzie ciągle przepływał; jednak to każdy harcerz czy harcerka powinni chcieć, przychodząc po więcej, wprost wyciągając od drużynowego pomysły na to co mogą jeszcze robić. Nic nie zastąpi wewnętrznej motywacji - to jest kwestia dobrowolności.
Jak dążymy do perfekcji? Absolutnie! Harcerski system wychowawczy wskazuje samorozwój, obok służby i braterstwa, jako jeden z trzech podstawowych zasad harcerskiego wychowania. Chęć dążenia do doskonałości jest wpisana jako rzecz nieodzowna. I choć zasada ta skupia się na rozwoju własnym, wiemy że biorąc odpowiedzialność za jakąś grupę osób czy za organizację lub jej część, będziemy rozwijać się sami także poprzez rozwijanie tego co wzięliśmy pod opiekę.
Kultura leśna
Ostatnim aspektem, poruszonym w Lean Enterprise, który chciałbym dotknąć jest kwestia kultury. Kilka pozostałych rozdziałów, zawierających bardzo konkretne wskazówki w kwestii wdrażania myślenia lean w organizacjach pominę, przede wszystkim dlatego że skupiają się na rzeczach administracyjno-technicznych. Lubię rozmyślania i szukanie nowych podejść, jednak szukanie części wspólnych między ciągłą integracją kodu programistycznego a rozwojem nastolatków... cóż, powiedzmy że zostawiam to na inną okazję. Nie mówię nie, ale gdzie w tym wartość?
Co jednak z tą kulturą? Autorzy książki powołują się na autora "The Corporate Culture Survival Guide" który mówi:
Kultura jest tak stabilna i odporna na zmiany, ponieważ odzwierciedla zgromadzoną wiedzę grupy - sposoby myślenia, odczuwania i postrzegania świata, które złożyły się na sukces grupy.
Harcerska kultura, będąca zbiorem doświadczeń milionów osób na przestrzeni ponad 100 lat, faktycznie posiada pewną stabilność. Wiedza gromadzona latami, weryfikowana przez kolejne cykle prowadzenia poszczególnych jednostek. Niezliczone ilości piosenek, historii, obrzędów poszczególnych grup. To wszystko razem tworzy prawdziwie zwarty blok. Czy jest on jednak niezmienny?
Harcerskie przemiany kulturowe śledzę osobiście od dość niedawna, bo od około 2010 roku. W perspektywie całej historii harcerstwa jest to naprawdę niewiele. Zauważam jednak, przynajmniej w swoim otoczeniu, pewną zmianę, coś co ma faktyczne znaczenie. I co ciekawe, jest to zbieżne ze spostrzeżeniami Johna Shooka, pierwszego amerykańskiego pracownika Toyota City, cytowanego w książce.
Zmiany w działaniu, takie jak elektroniczny obieg części dokumentów, usprawnienie komunikacji i pracy w zespołach przez wykorzystywanie narzędzi takich jak Teams, wdrożenie systemu ewidencji "Tipi" czy choćby ogólno-organizacyjne inicjatywy takie jak "Harcerski System Wychowawczy w praktyce" (będący projektem szkoleniowym dla wszystkich drużynowych) czy trwający obecnie program SEDNO (ogólno-związkowa dyskusja o istocie harcerstwa) sprawiają że ZHP jest o wiele bardziej elastyczne i spójne. Mimo różnic w poglądach i odmiennych stanowisk (co w organizacji o takiej skali i jednoczesnej tendencji do autonomiczności jest dość naturalne), organizacja z mojej perspektywy wygląda na o wiele bardziej zżytą, a jednocześnie o wiele mniej zbiurokratyzowaną (choć papierologii i tak jest czasem sporo). Oczywiście, to tylko moja perspektywa, i to co widzę, widzę w swoim otoczeniu. Mimo to, jestem przekonany że organizacja obecnie działa o wiele lepiej niż ponad dekadę temu, gdy realnie zaczynałem swoje poznawanie organizacji (tj. dopiero gdy znalazłem znajomych poza swoją macierzystą drużyną i zacząłem rozumieć o co chodzi w tej magicznej "strukturze").
Bezpieczne porażki
W harcerskiej kulturze jest jeszcze jeden ciekawy aspekt, który niestety czasem ginie. Jest to skupienie na swoim celu, czyli wychowaniu. Realny rozwój dzieje się w obliczu zderzenia z sytuacją wymagającą przekroczenia siebie teraz - muszę lub chcę zrobić coś co wymaga ode mnie większego skupienia, więcej energii, umiejętności których jeszcze nie mam, lub pewności siebie której mi brakuje. Podchodząc do wyzwania, wiem że temu wyzwaniu chcę sprostać. Jednak zgodnie z ideą harcerstwa, celem nie jest realizacja wyzwania - celem jest rozwój. Więc jeżeli wykonanie zadania zakończy się porażką, ale da to efekt wychowawczy (np. w postaci większego skupienia następnym razem, by nie przypalić obiadu), to drużynowy może odtrąbić sukces. Gdy czytam w Lean Enterprise słowa:
Jeżeli mówi się ludziom, że popełnianie błędów jest czymś złym, i jeśli się ich za to karze, siłą rzeczy będą oni unikać podejmowania **jakichkolwiek **ryzykownych decyzji.
to mam przed oczami smutne, ale jednocześnie nierzadkie sytuacje, gdy rodzice czy instruktorzy unikają faktycznie harcerskiego wypoczynku, bo przecież dzieci mogłyby się zmęczyć. Jak to tak, dać 15-latkowi siekierę? (mimo tego że potrafi jej używać, bo został przeszkolony) Jak tak można, spać w namiotach na łące, przecież może przyjść burza! (mamy ustalony punkt ewakuacyjny, posiadamy procedury ewakuacji, a na każdym obozie odbywa się co najmniej jeden próbny alarm ewakuacyjny). Jeżeli chcemy by młode osoby faktycznie się rozwijały, potrzebują mieć z jednej strony szasnę się wykazać - z drugiej, potrzebują zapewnienia że będą wspierane, nie karane. Pozytywność, jedna z cech metody harcerskiej, skupia się właśnie na tym by wspierać pozytywne bodźce. Chcemy rozwijać zdolności i talenty, wzmacniać dobre cechy. Skupienie wyłącznie na wykorzenianiu wad pozostawiłoby w naszych podopiecznych i w nas samych pustkę.
Poprzednio
Poprzednio w serii harcerskiej:
#7 Lean Scouting - czyli szczupłe działanie w gęstym lesie (część pierwsza)
#1 Rzeczpospolita Harcerska - czyli jak przez bieganie po lesie w krótkich spodenkach wykuwa się demokrację
W tym sezonie
Ostatnio nastąpiła zmiana priorytetów w kontekście planowanych tekstów (choć podsumowanie roku dopiero przede mną). Poniżej załączam zaktualizowaną listę tematów, za które chcę się zabrać. Jeżeli któryś Ci się spodobał, daj znać w komentarzu!
- rzemieślnicy duszy - czyli rzecz u harcmistrzach
- wnioski wychowawcze po moim Camino, w tym o tym czemu lubię wolno, po co być obcym, oraz dlaczego malowniczość jest tak ważna
- kontynuacja słowniczka duchowego inżyniera (czeka: barycentrum, propagacja, cybernetyka)
- teologiczna interpretacja czasoprzestrzeni i energomaterii
- egzegeza manifestu oficjonizmu
- geometria absolutu - czyli jak narysować nieskończoność (do geometrii przejdziemy pewnie po rozbudowaniu Słowniczka, pewne pojęcia mogą się przydać)
- Święta Mitologia - rozwinięcie kilku poprzednich postów o cnotach i okazjach do bycia lepszym na przykładach herosów greckich. Etyka Nikomachejska jest już na półce, czeka na swoją kolej